Istotą minimalizmu nie jest zmniejszenie ilości rzeczy

W sieci często bombardują nas tytuły o szukaniu sensu życia, o sposobach życia itd. Możemy przyjrzeć się nawet podręcznikom do języka polskiego. Tam, przyglądając się po kolei każdej epoce życia ludzi, możemy zauważyć, że każde pokolenie bez wyjątku szukało sensu i sposobu na co najmniej przyjemne życie. Narodziło się wiele filozofii życia. Czasami był to stoicyzm, czasami filozofia nirwany, a czasami zupełnie coś innego. Nic dziwnego więc, że w dzisiejszym świecie też jest wiele nurtów, “filozofii” życia. Slow life i minimalizm już mają za sobą lata wielkiego “bumu” kiedy były bardzo popularne. Jednak w obliczu covid-19 jeszcze bardziej szukamy rozwiązań na lepsze życie i mam wrażenie, że owe slow life i minimalizm są odkrywane na nowo. 

Sama poznałam minimalizm kilka lat temu, w 2017 roku. Do tej pory przeczytałam wiele na ten temat i sprawdziłam w swoim życiu wiele w kwestii tego narzędzia. Tak jak zapewne większość, na początku myślałam, że w minimalizmie chodzi tylko o wyrzucenie niepotrzebnych rzeczy, bo np. tak można dbać o własny porządek, dbać o środowisko, oszczędzić na zakupach itd. Więc na początku na tym właśnie się skupiłam. Wyrzucałam i sprzedawałam. Nie było łatwo i … nie było szybko. Zajęło to dużo czasu. Samo czytanie książek o minimalizmie było moim relaksem. Nie wiem czemu, ale czytanie takich książek sprawiało mi przyjemność i być może dlatego udało mi się pozostać przy minimalizmie.

Minimalizując stan posiadania, oczyszczamy przestrzeń, później głowę. To wynik końcowy i istota minimalizmu.

W jednej z książek było napisane, że minimalizując stan posiadania, najpierw oczyszczamy przestrzeń, później głowę. Trochę rozumiałam to opatrznie. Myślałam, że naturalnie, mając mniej, mniej muszę się o to wszystko martwić, a kupując mniej, więcej zostaje pieniędzy, o które mniej się martwię. To co myślałam jest prawdą, ale tylko częściową.

Gdy już przeszło mi obsesyjne minimalizowanie przedmiotów, automatycznie przeszłam do porządków w głowie. Wszystkie strategie radzenia sobie z pozbyciem się nadmiaru świadomie stosowałam do oczyszczania umysłu. Analizowałam każdą czynność, o której w jakiś sposób myślałam. Czasami myśli były negatywne, czasami toksyczne lub uciążliwe. Czasami były to zwykłe zadania, plany, zobowiązania, ale też relacje. Gdy jakaś natrętna myśl zaśmiecała mi głowę robiłam sobie przegląd. 

Nie przedmioty są problemem. To myśli, które krążą wokół przedmiotów.

Prawda jest taka, że gdy zmniejszył się mój stan posiadanych przedmiotów, dostrzegłam czym naprawdę kieruję się w życiu. Dostrzegłam w sobie wartości, którymi chcę się kierować w życiu i które są dla mnie ważne. Jasne, nie każdy musi minimalizować by poczuć swoje wartości. Nieprawda, że człowiek-nie-minimalista nie ma wartości! Po prostu rzeczy często zajmują nam myśli. To myśli, które mogą być przyziemne, zaczynające się od obowiązku sprzątania i przetarcia z kurzu każdej rzeczy, aż po myśli natrętne, w których każdy wolny czas poświęca się dla zdobycia nowej rzeczy. To ostatnie trochę przekoloryzowałam, aby było to bardziej zrozumiałe. Jednak mam świadomość, że jest to problem dzisiejszego świata i mam nadzieję, że coraz więcej osób sobie z nim skutecznie radzi. 

Co  złego jest w poświęcaniu wolnego czasu na zdobycie kolejnych rzeczy, jeśli nie jest to istotą minimalizmu? 

Nie każdy zakup w minimalizmie jest zły. Zależy do czego służy. Jeśli PlayStation jest tylko jednorazową zachcianką, a aby go kupić trzeba pracować bez chwili wytchnienia, nie warto. Jeśli jednak będziemy regularnie z niego korzystać (ale nie nałogowo:) ), gra będzie stanowić wartość relaksu lub wspólnej rozrywki ze znajomymi, to posiadanie PlayStation jest zasadne i w niczym nie przeszkadza, o ile ten wydatek nie obciąży za bardzo portfela kupującego.

No właśnie, te wartości… Mniej rzeczy wyzwala z poczucia przymusu pędu i posiadania każdej nowo zareklamowanej rzeczy. Właściwie to w pewien sposób można się uodpornić na chwyty marketingowe. Jak? Sugerując się wartościami, które odkrył w nas minimalizm. 

Najprościej dotarło to do mnie przez czytanie książek. Czytając dużo książek, za każdym razem przechodząc przez galerię przesiadywałam w księgarniach. Kupowałam książki i pochłaniałam w zastraszającym tempie. Pomijam książki naprawdę wartościowe, które warto mieć na półce by sięgać po nie gdy potrzeba taka wystąpi. W A każda książka to pieniądz… Powiedzmy, że ok. 30 zł za sztukę. Jedna książka co miesiąc to 360 zł w ciągu roku. A sprzedaż książek przy minimalizowaniu to jedna z najtrudniejszych kategorii. Raz czytana książka za 30 zł nie sprzeda się za nawet 20 zł. Czasami wiec oddawałam za darmo. Gdzie w tym krystalizacja wartości? No właśnie przez porównanie tego do rzeczy, na które myślałam, że mnie nie stać. Często myślałam, że nie stać mnie na dłuższy wyjazd lub droższą kolację w restauracji, czy.. chociażby prezent w postaci fajnej atrakcji np. masaż w spa z siostrą czy partnerem. Dla mnie pójście do fajnej restauracji, wyjechania w podróż lub ekskluzywny masaż są lepszym doświadczeniem, które będę mogła wspominać, niż książka, której treści nie będę długo pamiętać. W ten sposób wyklarowały się moje dwie wartości: wartości spędzonego czasu i wartości o wysokim priorytecie, którym jest czas z bliskimi. 

Patrząc na te wartości już nie chodzę do galerii handlowych na zakupy w ramach relaksu. Odporna jestem też na reklamy rzeczy, które rzekomo “muszę mieć już dziś”. Częściej spożytkuję te pieniądze i czas na relacje z moimi bliskimi.

A Wy jakie macie do tego podejście? Lubicie minimalizm czy może uważacie to za jednorazowy trend? 🙂

2 myśli na temat “Istotą minimalizmu nie jest zmniejszenie ilości rzeczy

  1. Ja minimalistą chyba jestem od zawsze. Źle się czuję, gdy nie mam czasu na zajęcie się tym, co niekonieczne. Bunt się we mnie budzi, gdy słyszę, że muszę coś mieć. Z książkami mam bardzo podobnie. Do tego stopnia, że kilkakrotnie robiłem prezenty wszystkim okolicznym bibliotekom, żeby książki mogły być użyteczne, a nie zajmowały miejsca na półkach, które potrzebne było na nowe pozycje. Może każdy ma jakiś aspekt życia, w którym jest minimalistką? Może minimalizm to tylko jedna ze strategii radzenia sobie ze złożonością życia i niepotrzebnym chaosem? Innymi mogłyby być kolekcjonowanie i organizowanie.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.